piątek, 7 maja 2010

Ile w rzeczywistości zarabiają Polacy?

Temat zarobków Polaków jest często poruszany w mediach. Niestety medialna papka i brak wiedzy dziennikarzy i redaktorów przyprawia o zawrót głowy. Niestety ale w ekonomii jest tak, że jest to nauka o tym czego wiele osób zwyczajnie nie widzi lub po prostu nie chce widzieć. Ten problem będę poruszać w przyszłości na blogu wielokrotnie.

Wracają do tematu zarobków Polaków to pragnę przedstawić w prosty sposób ile w rzeczywistości oni zarabiają oraz w kolejnych tematach ile powinni zarabiać. Korzystają z statystyk GUS oraz innych pokażę więc ile faktycznie kto powinien dostawać pieniędzy i dlaczego dzieję się tak, iż ich nie dostaje.

Problem netto, brutto, i pełny koszt pracy.

Pensja netto to wynagrodzenie, które otrzymujesz do ręki - po odciągnięciu wszystkich podatków i składek (będących faktycznie podatkami)

Pensja brutto to tak naprawdę OSZUSTWO przeprowadzone na pracowniku, pokazuje ono wynagrodzenie po odciągnięciu składek i podatku ale jedynie po stronie pracownika !!!

Co więc wchodzi w pensję brutto ? Kolejno jest to :
- wynagrodzenie netto (to, które faktycznie dostajesz)
- składka ZUS (będąca zwykłym podatkiem), w której skład wchodzi część emerytalna, rentowa i chorobowa)
- składka NFZ (kolejny podatek)
- zaliczka na podatek dochodowy (czyli podatek dochodowy)

Jakkolwiek nie nazwiemy podatku składką to i tak jest to podatek. Jest to kolejny przejaw oszustwa, które wprowadza państwo nie nazywając rzeczy po imieniu.

Pełne koszty pracy = Twoje pełne wynagrodzenie
Poza wynagrodzeniem brutto pracodawca i tak ponosi jeszcze dodatkowe koszty Twojej pracy. Nie można więc powiedzieć, że wypracowujesz pensje brutto. Należy tu doliczyć narzuty i wszystkie składki - te pracownika i pracodawcy. Pracodawca przecież ich nie poniesie jeżeli Ciebie nie zatrudni. Jest to więc faktyczny koszt Twojej pracy. Co więc wchodzi w skład pełnego wynagrodzenia :
- pensja brutto
- składka ZUS
- składka na Fundusz Pracy i Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych

W ten sposób powstają pełne koszty pracy, które ponosi pracodawca. Spójrzmy na przykłady jak to ma się w liczbach.

Przykład - wynagrodzenie minimalne.

Wynagrodzenie minimalne to narzucona przez Państwo cena minimalna za konkretny produkt. Produktem tym jest praca osób pracujących na podstawie umowy o pracę. Aktualnie w 2010 roku wynosi ona 1317 zł brutto. Oznacza to, iż nie możemy zatrudnić nikogo poniżej tej sumy. Oznacza to również, iż ja jako pracownik nie mogę wykonywać pracy dla kogoś za mniej niż określona kwota. Będąc młody i np. mieszkając jeszcze z rodzicami powinienem pracować taniej niż inni. Wtedy mogę zdobyć doświadczenie, staż pracy i nowe umiejętności, które pozwolą mi zarabiać więcej. Niestety nie mogę tego uczynić w przypadku gdy istnieje wynagrodzenie minimalne. Przedstawiając wam przykład liczbowy pokażę ile w rzeczywistości mogę zarobić a ile to będzie kosztowało pracodawcę. Korzystam do wyliczeń z kalkulatorów wynagrodzeń, które można znaleźć w Internecie.

Pensja netto - 984,16 zł
Składka ZUS = 128,54 zł (emeryt.) + 19,75 zł (rent.) + 32,27 zł (chorob.) + 209,80 zł (ZUS od pracodawcy) = 390,36 zł
NFZ - 102,28 zł
Podatek dochodowy - 50 zł
FP i FGŚP - 33,59 zł
Łączny koszt poniesiony przez pracodawcę - 1560,39 zł
klin podatkowy - 576,23 zł

Już tutaj widzicie, że termin wynagrodzenie brutto jest bezzasadny. Nie ma on znaczenia ani dla pracownika ani dla pracodawcy. Dla pracownika liczy się jedynie to co otrzyma do ręki. On widzi więc 984,16 zł. Natomiast dla pracodawcy to również pozycja abstrakcyjna. Pracodawca widzi jedynie koszt pracy, nie obchodzi go ile Ty faktycznie dostaniesz. Dla niego minimalny koszt pracy to 1560,39 zł.
Korzystanie z terminu brutto to jawne oszukiwanie pracownika przez państwo. Wmawia się mu, że narzut podatkowy jest mniejszy niż w rzeczywistości i, że to pracodawca go "wyzyskuje" co nie jest zgodne z prawdą.
W rzeczywistości pracownik powinien otrzymywać owe 1560,39 zł i samemu nimi dysponować. Dla osób biednych jest to kolosalna różnica. Zwróćmy zresztą uwagę, że wiele osób byłoby wstanie pracować za mniej niż 1,5 tys zł miesięcznie. W ten sposób również kreowana jest bezrobocie, jest to jednak wpis na kolejne tematy. Musimy pamiętać, że aby kogokolwiek zatrudnić pracownik musi wyrobić dla pracodawcy więcej niż 1,5 tys zł, gdzie faktycznie dostanie on do ręki zaledwie 984,16 zł. Tu pojawia się tzw. "klin podatkowy", w tym przypadku wynosi on, aż 576,23 zł. Da osób zarabiających tak mało, jest to bardzo duża suma.

Przykład - wynagrodzenie średnie.

Kolejny przykład to wynagrodzenie średnie. Przeciętnie w Polsce wynosi ono 3231,13 zł brutto. Czemu więc wiele osób słysząc te statystyczne dane im zaprzecza i twierdzi, że "nikt tyle nie zarabia". W rzeczywistości zarabiamy znacznie więcej a dostajemy do ręki znacznie mniej. Oto przykład liczbowy :

netto - 2318,21 zł
brutto - 3231,13 zł
składka ZUS - 443,16 zł + 514,92 zł = 958,08 zł
rzeczywiste koszty pracy - 3828,24 zł
klin podatkowy - 1510,03 zł (!!!)

Gdzie się podziało 1510,03 zł ? oczywiście w podatkach (składkach).

Przykład - pensja 4000 zł netto

netto - 4000 zł
brutto - 5645,41 zł
rzeczywisty koszt pracy - 6688,68 zł
klin podatkowy - 2688,68 zł

O czym należy pamiętać patrząc na te liczby ? O tym, że dla pracodawcy zawsze będzie liczyło się to, iż zatrudnienie Ciebie musi być opłacalne. Jeżeli chcesz zarabiać 4000 zł netto musisz więc wyrobić dla niego co najmniej około 7000 zł a i tak ma on z Ciebie mały pożytek i mierny zarobek. Pamiętaj, że nie bierzemy tu pod uwagę również innych rzeczy, które są problemem pracodawcy aby tą pracę dać tj. szkolenia, biuro, sprzęt do pracy itd. a także narzuty podatkowe, które on ponosi (np. podatek dochodowy, podatek od nieruchomości itd.)) czy później podatek, który poniesie konsument (VAT) kupując produkty/usługi przez Ciebie świadczone. Postaram się przeanalizować wpływ tych wszystkich podatków na rynek pracy w przyszłych wpisach.

Proponuję wam zabawę z kalkulatorem wynagrodzeń. Sprawdźcie na ile okrada was Nasze państwo, waszych rodziców itd. Możecie go znaleźć np. tutaj

Ciekawostka ZUS.

Warto również zobaczyć co dzieję się ze składką ZUS. Przy średnim wynagrodzeniu miesięcznie oddajemy tam aż 958,08 zł. Zakładamy, że nie dajemy tych pieniędzy nawet na oprocentowane konto, składamy to przez 12 miesięcy x 40 lat pracy. W ten sposób składamy około 459 878,4 zł. Licząc, że będziemy żyć jeszcze 20 lat możemy w prosty sposób wyliczyć dzieląc tą sumę na 12 miesięcy x 20 lat. Wyjdzie nam 1916,16 zł do ręki. Bez oprocentowania, kapitalizacji, przy pełnej wypłacie środków.

Zadanie dla was. Policzcie ile wyjdzie wam stosując procent składany z oprocentowaniem rocznym np. 3 %. Jaką sumę uzyskamy po 40 latach ? Jaką emeryturę możemy wypłacić ? Pamiętajcie, że licząc emeryturę środki wciąż są oprocentowane, wypłacacie przecież jedynie miesięcznie daną kwotę, reszta wciąż pracuje na koncie.





-

Znajdziesz mnie na :

Facebook : http://www.facebook.com/pages/Bydgostianin/100700469976014





Zapraszam również na blog o Bydgoszczy - historii, teraźniejszości i przyszłości tego wspaniałego miasta: http://bydgostianin.blogspot.com/

31 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ogólnie zgadzam się z tobą co do niebotycznej wielkości klina podatkowego i nadużycia jakim jest nazywanie pensji brutto tego co nią nie jest - to jednak mógłbyś się lepiej przygotować do tematu:
Piszesz, że jako młody człowiek aby zdobyć doświadczenie byłbyś skłonny pracować za np. mniej niż minimalną pensję. Otoż po 1 w pierwszym roku pracy minimalna pensja zgodnie z ustawą o minimalnym wynagrodzeniu za pracę wynosi 80% minimum czyli 1020,80 "brutto".
Po 2 Jako młody człowiek b. często się uczysz na początku swojej kariery, pracodawcy mogę osoby uczące się do 26 roku życia zatrudniać na umowę zlecenie która i nie odprowadzać składek ZUS - płaci się wtedy jedynie podatek dochodowy i wtedy kwota brutto faktycznie nią jest, pracodawca wypłaca ci pensję pomniejszoną jedynie o tą zaliczkę na PIT.
Po 3 jeśli jesteś taki chętny do pracy za marne grosze to zawsze możesz iść do urzędu pracy i zgłosić się na staż - dla pracodawcy jest on darmowy, "wynagrodzenie" wypłaca ci PUP (jakies 500zl/mies.)
Także zanim skrytykujesz samą ideę minimalnej płacy pomyśl czy nie ma ona innych celów niż tylko blokowanie młodym pracownikom możliwości zdobywania doświadczenia. Ja osobiście nie chciałbym pracować 40 godz. / tyg. za przysłowiową miskę ryżu (a te 980zl z minimum to i tak mało).
pozdrawiam

Anonimowy pisze...

Specjalnie przyjęto uproszczone założenia. Zresztą w kolejnych wpisach sam zobaczysz o co chodzi. Twoje wywody są jak najbardziej błędne. Nie chodzi o bezsensowne i bezproduktywne staże, nie chodzi żeby pracować na umowę zlecenie czy umowę o dzieło ale normalnie na normalną umowę o pracę. Przedstawiam jedynie jak to jest w rzeczywistości.

Widzisz dla Ciebie to za mało ale jest dużo osób, które chciałyby tak pracować. Na tym właśnie polega wolny rynek, że to Ty decydujesz za ile chcesz pracować.

Przedstawiłem Tobie dokładnie dlaczego 980 zł netto to mało. Bo w rzeczywistości twoja pensja to 1500 zł. To też mało ?

Paweł pisze...

Za 40 lat twoje 1916,16 zł będzie warte dzisiejsze 587,42 zł przy 3% inflacji więc też nie ma co się 'podniecać'.

Pozdrawiam,
Paweł

Anonimowy pisze...

Panie Pawle, nie umie Pan ani liczyć, ani czytać ze zrozumieniem. Przecież w artykule jest jasno napisane, że jest to kwota bez liczenia oprocentowania i kapitalizacji odsetek. Jeżli nawet dzięki oprocentowanemu kontu i kapitalizacji pokryłaby się strata inflacji, to byłoby to dokładnie te 1916,16 zł na wartość za 40 lat. Nie mówiąc już o zakładaniu lokat które są wyżej oprocentowane, skoro i tak mamy te pieniądze przeznaczać na emeryturę.

Anonimowy pisze...

Dokładnie tak jak pisze Paweł - ktoś nie-myślący przeczyta 1916,16 zł i pomyśli "OSZUSTWO"...
A gdzie inflacja?
Gdzie spadek wartości pieniądza?

Zgadzam się, że lepiej by było dla nas odkładać samemu te pieniądze, które idą na ZUS choćby na zwykłe konto oszczędnościowe, bo proponowane i prognozowane emerytury są śmiesznie niskie...

Ale bądź rzetelny do końca i nie szczuj szarej gawiedzi emeryturą w kwocie 2000 zł... bo ile będzie to warte za 40 lat?

Anonimowy pisze...

Warto!! www.vst.xmc.pl

Anonimowy pisze...

Ale trzeba doliczyć oprocentowanie z banku, to się pokryje z inflacją.

Anonimowy pisze...

ciekawostką jest to, że podatek w Polsce jest wyższy niż się mówi oficjalnie.
Wynika to z faktu ze część składek odprowadzanych NIE WLICZA SIE W KOSZTY!!!!
w rezultacie płacimy je z własnej kieszeni NETTO!
paradoksalnie odprowadzamy więc podatek za ZUS z tej części.
Jak wiec mozliwe ze płacimy podatek z pieniędzy które wziął ZUS ????????????????????????????????????????????

Tylko po co tak ludzi oszukiwac ,nie lepiej powiedzieć wprost ze podatek jest wyzszy ?

pandor

Anonimowy pisze...

Pisze Pan "Przy średnim wynagrodzeniu miesięcznie oddajemy tam aż 958,08 zł" - Nie cała ta kwota jest oddawana tylko na emeryturę.

Anonimowy pisze...

Ale bądź rzetelny do końca i nie szczuj szarej gawiedzi emeryturą w kwocie 2000 zł... bo ile będzie to warte za 40 lat?

Inflacja ~3%. Oprocentowanie na lokacie (realne) - ~5,5%.

2,5% rocznie na czysto, bez żadnej specjalnej lokaty.

Już nie mówię o tym, że bank byłby BARDZO zadowolony z klienta który założyłby lokatę na dwucyfrową liczbę lat, ze zmiennym oprocentowaniem. Dzięki temu miałby pewność, że tych pieniędzy nikt nagle nie "ruszy".
Tak czy siak, koło 3% naszej sumy rocznie wpadałoby do portfela.

Anonimowy pisze...

Wszystko "fajnie" tylko z jednym wyliczeniem niestety się nie zgodzę. Jeśli już mówimy o "odkładaniu" składki ZUS to powinniśmy liczyć tylko część emerytalną. _Ubezpieczenie_ rentowe, chorobowe czy wypadkowe to inna sprawa. Czy jak ubezpieczamy auto (OC) to te składki się gdzieś kapitalizują?
Tak więc zamiast ~460 tys. "odłożylibyśmy" trochę ponad 300 tys. i to przy założeniu, że całe życie będziemy zarabiać średnią krajową.

Anonimowy pisze...

Nie wziąłeś pod uwagę tego, że pracodawca wlicza całkowity koszt zatrudnienia pracownika w koszty uzyskania przychodu przez co zapłaci mniejszy podatek dochodowy niż w przypadku gdyby pracownika nie zatrudnił.
Zakładając 18% podatek od dochodu pracodawcy, przy koszcie 1560,39 zł (całkowity koszt minimalnego wynagrodzenia), zapłaci on 280,87 zł (bez zaokrąglania) mniej podatku dochodowego. W związku z tym pracownik będzie go kosztował rzeczywiście 1279,52 zł.

Anonimowy pisze...

WItam wszystkich...na wstępie dziękuję za nazwanie mnie SZARĄ GAWIEDZIĄ.
Doskonale rozumiem autora. Sam już kilka dobrych lat temu odpuściłem...
Dziś już nie pamiętam nazwiska. Ale kilka lat temu pewien dziennikarz prześledził całość historii naszych pieniędzy trafiających do ZUS.
Konkluzja jest taka że część (nie mała) jest nam zabierana zupełnie bezpodstawinie. Cały proces kończył się na oparciu o zapisy konstytucji.
Jednak każdy prawnik z którym rozmawiał odradzał mu pozywanie państwa polskiego. Po prostu ten układ jest tak pogmatwany i pozplatany wieloma zależnościami...i interesami..czyli kasą że jest po prostu nie do ruszenia...A co ciekawe wszyscy ci prawnicy zgodnie twierdzili że faktycznie ma rację.

Ciekawy pisze...

Witam. Ja mam kilka pytań, i są to pytania szczere bo też nie podobają mi się takie podatki, tym bardziej ze drugi raz płacimy je kupując dobra. Ale do rzeczy:

1. Jeśli zlikwidujemy podatki skąd będą pieniądze na różne obszary działalności państwa, a które służą też dobru obywateli, czyli wszelkie urzędy, politycy, policja, straż pożarna, budowanie i utrzymanie dróg, utrzymanie czystości i zieleni w miastach, oświetlenie ulic, płace dla nauczycieli.

2. Załóżmy że obcinamy praktycznie podatki. Wierzy Pan w to że bez wyznaczenia minimalnej płacy na poziomie na wysokości np 2tys zł pracodawcy dadzą tą kasę ludziom? Czy raczej zatrzymają we własnej kieszeni.

Będę wdzięczny za rzeczowe komentarze do moich pytań, bo szczególnie pierwsza kwestia nie wydaje się łatwym tematem szczególnie że te obszary wymagają naprawdę dużych nakładów finansowych.

Anonimowy pisze...

podawanie pensji brutto to jak podawanie długości penisa z kręgosłupem!

Anonimowy pisze...

ad 1.
całkowita likwidacja podatków jest bez sensu.
Kasa socjalna zawsze jest potrzebna choćby na wojsko które przecież nie powinno być prywatne :)
Chodzi o ich zmniejszanie z równoczesną likwidacja zbędnych urzędów i przerośniętej biurokracji marnotrawiącej nasz szmal.

ad.2
Ceny kształtuje rynek i oczywistym jest że skoro pracodawca walczy z pracownikiem o ta sama pulę to silniejszy weźmie większy kawałek tortu.Likwidacja stawki minimalnej z pewnością zmniejszy dochody najbiedniejszych workerów- to oczywiste.
Gdyby worker mógł ubezpieczając się np. w Anglii być równocześnie zwolniony z obowiązku ubezpieczenia w Polsce to tą nadwyżką ZUSowską mogliby się podzielić między sobą :)
niestety o ile wiem takie rozwiązanie przysługuje jedynie samo-zatrudnionym a nie pracującym na umowę o pracę, choć nie wiem gdzie płaci składki taki ktoś jeśli pracuje dla 2 film w 2 lub więcej krajach naraz.

Anonimowy pisze...

pierdolisz farmazony

Anonimowy pisze...

Kolega na dole od farmazonów może odpowie do kogo pisał swój tekst i o co mu chodzi ?

pandor

Mapa bankow pisze...

Netto to jest jak wyciagasz z banku i chowasz do kieszeni bo jak juz nie daj bog chcesz kupic za wyplate pralke to jest to kwota brutto ;-) i VAT ciebie oskubie na kolejne 22% to jest dopiero rabunek.

Anonimowy pisze...

Przy zarobkach rzędy kilka tysięcy (takie standardowe, powiedzmy 3-10 tys./mc) netto dla pracownika musi on wypracowywać dla pracodawcy przynajmniej 3x tyle ile dostaje na rękę aby pracodawcy się w ogóle opłacało takiego zatrudnić. 3x to jest takie minimum, nie każdemu pracodawcy chce się na to porywać, standardem jest 5-10x więcej.

Chodzi tutaj o to co wymienione w artykule a także urlopy płatne, chorobowe, itd. po kilku latach przeciętny pracownik 'choruje' i 'wakacjuje' średnio 2 miesiące (a nawet i 3 w dużych firmach) w rok u(tj. 2 x 20 dni robocze w miesiącu). To wszystko trzeba wliczyć.

Anonimowy pisze...

Nie mogę patrzeć jak ludzie próbują obliczać "zyski" z inwestycji w porównaniu z inflacją.
Inflacja to jeszcze większe oszustwo niż pensja brutto! Wyliczenia inflacji to żonglerka liczbami. Przykładowo niedawno Boni podał wyliczenia, że przez ostatnie 20 lat przeciętna pensja wzrosła 16 razy ponad inflację. Teraz wyobraźmy sobie człowieka, który 20 lat lat temu robiłby sobie podobne wyliczenia jak na tym forum. Wyszłoby mu np., że oszczędzając samodzielnie, po uwzględnieniu oprocentowania i inflacji, będzie miał emeryturę dwukrotnie większą niż średnia (ówczesna) pensja. Zaczyna więc oszczędzać... A teraz szybko przewijamy 20 lat do przodu, gdzie okazuje się że ma do dyspozycji zaledwie 1/8 dzisiejszej średniej pensji. I nijak nie starcza to na zachowanie poziomu życia sprzed 20 lat, bo koszty utrzymania wzrosły sporo ponad inflację.

Anonimowy pisze...

no to powiedz mi jak ZUS miałby wypłacać emrytury kobietom (żyjącym średnio dłużej niż 20 lat po skonczeniu pracy) oraz wszyskim nierobom na wczesniejszych emeryturach- górnikom, nauczycielom, kolejarzom , policjantom i wojskowym. no i oczywiście kochane renty- siedlisko zła i wyłudzeń. jeszcze jakieś pytania?

Anonimowy pisze...

Swietny artykul. Rebelia bunt powstanie niech sie teraz tutaj stanie!!!

Piotr pisze...

Mam wrażenie że to spór o definicje "płacy". Niestety, prawa określone przez państwo definiują wiele abstrakcyjnych dla zwykłego śmiertelnika (nie księgowego) i różne instytucje żerujące na ludzkiej niewiedzy i skłonności do upraszczania - budują na tych abstrakcyjnych pojęciach sensację: BRUTTO TO, NETTO TAMTO...

inny Paweł pisze...

Zgadzam się jednak da rade z tych 2 tysięcy "wycisnąć" jeszcze więcej bo założyliśmy w tekście że na emeryturze żyjemy 20 lat a średnia długość życia to w polsce 75 lat więc kończąc prace w wieku 65 lat (po 40 latach pracy) emeryture dostawalibyśmy tylko 10 lat a więc było by to 3832zł - ~100zł biurokracji = ~3732

Jotgie pisze...

Taa, bzdury. To kalkulacja MOJEJ emerytury a przecież emerytów mamy więcej niż pracujących! Poza tym, by odkładać tylko na siebie co z tymi, co już są na emeryturach?! Zabrać im?! Bo przecież z NASZYCH obecnych składek są im wypłacane emerytury. To się tak łatwo pisze, to łatwo trafia do wyobraźni czytających ale to całkowicie wyimaginowane fantazje!

Anonimowy pisze...

Po zwolnieniu tej calej masy bezproduktywnych inspektorów, starszych inepktrów i innych urzedniczych biurw praca bedzie bardziej opłacalna bo mniej opodatkowana ( nie bedzie pasozytów do wyzywienia ) - wiec dzis bez produktywni ludzie znalezli by prace u kogos kto dzis nie moze ich zatrudnic z uwagi na ... wysoką biurokrację ! Pamietajcie o tym. Poza tym ile inwestycji powstanie i nowych miejsc pracy w ogóle, jak lzej bedzie sie prowadziło firmę ! Czesc z tych urzednikow na pewno by tez zalozylo cos swojego ! Wiec gadanie ze bedzie bezrobocie jest czystym debilizmem - skoro urzedy to taka swietna likwidatornia bezrobotnych to czemu wszystkich bezrobotnych sie nie zatrudni jako urzednikow ? Pomyslcie logicznie !

Anonimowy pisze...

Obecny system ubezpieczeniowy byl przygotowany na lata 40.
Teraz żyjemy 1/3 dużej i przydała by się jakaś modernizacja i przystosowanie do obecnego poziomu i długości życia.
Pytanie brzmi jak tą modernizacje przeprowadzić stawką jest ludzkie życiem jeżeli zabrakło by pieniędzy na emery a wiemy ze ludzie nie potrafią sami odkładać to doszło by do gigantycznej tragedii.

Anonimowy pisze...

nie pojmuje jak mozna okradac w majestacie prawa,ludzi którzy tworza budzet w tym panstwie...to jakieś zarty,w jaki sposób ktokolwiek na to pozwolił....kto wprowadził kasy fiskalne?,kto wprowadził vat?,kto wprowadził podatek dochodowy? Jedynym usprawiedliwieniem ewentualnie jest skladka na emeryture...ale to 300zl maks. Powinni tych złodzieji powywieszac...bo zamordują ten naród.

intervojager pisze...

Płaca relan 980 zł zapewnia minimum socjalne jedynie kawalerom, lub bezdzietnym małżeństwom.

Africarpa pisze...

W każdym kraju jest to samo, bogaci nie płacą podatków a żeruje się na tych żyjących z wypłaty.
Takich jest łatwo wyliczyć ile zarabiają, nic nie ukryjesz.
Najgorsze że jak będziesz chciał pójść na emeryturę powiedzą że nie mają pieniędzy.
Teraz to się stało w Grecjii.

Prześlij komentarz